Kiedyś dawno dawno dawno temu z jakiś miesiąc temu gdy miałem 1 lvl usłyszałem wołanie mojej mamy " wstawaj Dragg szybciutko szybciutko". Mi sie jednak nie chciało, wtedy mama walnęła mnie w głowę i wyciągnęła z łóżka za włosy krzycząc "wstawaj bądziole jeden, znowu sie spóźnisz na nauki mistrza". Heh nie miałem czasu nic zjeść tylko sie ubrałem i powolnym krokiem udałem sie do drzwi i wtem mama zawołała do mnie "czekaj mam coś dla mistrza", było to ciasto porzeczkowe z wiśniami, marmoladą i orzeszkami ziemnymi, "pamiętaj nie zjedz go tylko bo dostaniesz pasem".Wystraszony niosąc gorące ciasto spotkałem brata który był nieco spięty i przestraszony.Zapytałem co sie stało a on powiedział co mu sie śniło "buuu śniło mi sie że mama mnie zlała pasem a potem mnie porwali i mnie zlali i coś zrobili i ...." aż mi sie nie chciało słuchać i wyszedłem. Po drodze do mistrza podszedłem pod jabłonkę i sie kimłem bo nie lubię tak wcześnie wstawać. O około godzinie 16 poszedłem do mistrza który siedział koło kominka i bawił sie gumową kaczuszką. Widząc mnie szybko ukrył kaczuszkę i podszedł rugającmnie że sie spóźniłem. Ja mu na to odpowiedziałem " mistrzu spóźniam sie bo nudzą mnie te nudne nauki z nudnym mistrzem, zamiast tego nauczyłbyś mnie czegoś o prawdziwej walce o której zawsze marzyłem czyli od około 5 minut".Mistrz słysząc te słowa zgodził nauczyć mnie paru trików takich jak wykop pchnięcie mieczem cios z gema i cios z dyńki. Po wyczerpującym treningu wyszedłem od mistrza i usłyszałem krzyki mojej matuli przestraszyłem sie że biegnie na mnie żeby mnie zlać, lecz to nie było to. Jak sie okazało ukradli mi konsole do gier wideo i brata, o to drugie sie nie martwiłem lecz za wszelką cenę chciałem odzyskać konsole. Postanowiłem ją uratować sam ponieważ mistrz zjadł placek porzeczkowy z wiśniami, marmoladą i orzeszkami ziemnymi i sie rozchorował a moja mama mnie z rana pobiła i nie miała siły na podróż. Gdy miałem spakowane rzeczy mistrz co sie po nim nie spodziewałem dał mi miecz lecz był w takim kiepskim stanie że po chwili wywaliłem go na śmieci. Wychodząc z wiochy mama zaczęła do mnie biec i krzycząc żebym zaczekał pomyślałem sobie " i znów mnie pobije" ale dała mi pierścionek zaręczynowy który dostała od taty oraz buziaka w w guza na czole które mi z rana zrobiła. Tak wiec zaczęła sie moja przygoda w nieznane. C.D.N
PS: ale ten cios mamy z rana bolał
C.D
Tak wiec zaczęła sie moja przygoda w nieznane. Gdy wyszedłem zobaczyłem przepiękną
krainie i pomyślałem sobie "przy tych pięknych krajobrazach nic mi nie grozi, znajdę szybko swoją konsole no i może też brata, a najlepsze w tym że nie czyha tu na mnie moja mama z pasem" tak sobie myśląc nie wiem z kąt wyleciała zgraja pszczół i mnie zaatakowały. Na nieszczęście byłem uczulony na nie i porobiły mi sie bąble. W oddali zauważyłem zamek ucieszony pobiegłem w jego stronę walcząc z kolejnymi pszczołami. Ucieszony wchodząc do zamku zostałem przez wszystkich pobity i wyzywany z powodu bąbli od pszczół. Biedny błąkając sie uważany za potwora bity i targany przez wszystkich czułem sie jak w domu u mamy . Siadłem więc sobie koło fontanny i z pragnienia wziąłem z niej łyka. Nagle poczułem sie jakbym odżył, siły weszły we mnie a bąble od tych przeklętych pszczół znikły. Ucieszony mogłem normalnie chodzić po zamku a ludzie mnie szanowali i wskazywali drogę do przepięknych zabytków. Zwiedzając kupiłem se wate cukrową, kinder niespodziankę i snickersa. Po zwiedzaniu poszedłem do karczmy, zapoznałem sie z niektórymi i zacząłem wypytywać mieszkańców. Dowiedziałem sie o różnych problemach zamku. Postanowiłem pomóc lecz najpierw se chlapnąłem w gardziołko, potem przez drugą nóżkę, węzełkiem i tak sie upiłem . Wstając rano miałem potwornego kaca, poszedłem jeszcze na chwilkę do sklepu by se kupić coś do jedzenia lecz napotkałem sklep z super mieczami, zbrojami i lekami. Pierw poprosiłem coś na kaca, potem uzbrojenie i takie tam. Wyszedłem z miasta i udałem sie na trzciny gdzie grasowały z tego co sie dowiedziałem "super mega krwiożercze dziki pożerające ludzi z zapałem" po drodze napotkałem więcej pszczół lecz teraz miałem eliksiry i sie wyleczyłem. Po drodze ogarnęło mnie super uczucie (nie takie jak w domu) i super przypływ sił (tak jak u mojej mamy gdy mnie leje) i tak oto osiągnąłem poziom 2. Czując sie silnie poszedłem na "super mega krwiożercze dziki pożerające ludzi z zapałem". Gdy zobaczyłem jednego nie bałem sie lecz wyskoczyło za krzaczka z tuzin "super mega krwiożerczych dzików pożerających ludzi z zapałem" i mnie uwaliły. Nie wiem jakim cudem pojawiłem sie w mieście, nie marnując czasu poszedłem znowu i znowu przegrałem ;/ . wtem zobaczyłem w sklepie lepsze bronie lecz były one od 3 i 5 lvl ;/. Postanowiłem więc zdobyć co najmniej 3 lvl na zbroje. <Wiele bąblów dalej> Po długim czasie nawet nie zauważyłem gdy już miałem 4 lvl postanowiłem dobić 5 lecz nie chciało mi sie. poszedłem do zamku kupiłem zbroje i poszedłem na "super mega krwiożercze dziki pożerające ludzi z zapałem" bez problemu zacząłem sie z nimi rozprawiać. Tak więc dobiłem 5 poziom i wyruszyłem po nagrodę do miasta myśląc " może dostane nowe porsze albo uzi ;p " lecz dostałem parę miedziaków ;/ będąc w tawernie dowiedziałem sie także że moja konsola została uprowadzona w dalsze rejony świata, więc pijąc na koniec piwo wyruszyłem dalej. C.D.N
Ostatnio zmieniony przez grasantka 07-12-2007, 21:05, w całości zmieniany 5 razy
Poprawiłam jeszcze kilka błędów, ale polonista nie jestem myślę, że nawet bardzo humorystycznie da się napisać opowiadanie bez ani jednej minki, spróbuj, warto.
Podoba mi się to, co piszesz, tylko: zwracaj uwagę na czas w jakim dzieje się akcja, skąd w średniowieczu wyrazy takie jak super mega... wata cukrowa... czy snickers...
Wiem, ze straszne jest poprawianie już napisanego tekstu, sama tego nie lubię, ale proszę o korekty.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach