[sędzia]

Pewnego dnia moja mama Amorja obudziła mnie oznajmiając właśnie, że spóźniłem sie na kolejną lekcję mistrza Solidiusa... A więc ubrałem się szybko, pogadałem z moim braciszkiem i poszedłem na lekcje ( po drodze zjadłem jeszcze troszkę ciasta mistrza ) . Na niej nauczyłem się wiele, wiele rzeczy a mistrz pochwalił mnie mówiąc, że jestem bardzo pojętnym uczniem ( ale z niego głupek... przecież wiadomo, że to nie jest prawda ) . Gdy po 3 godzinach ciężkiej lekcji wyszedłem z jego domu ( od razu mi się zrobiło lepiej ) moja mam z płaczem podbiegła do mnie mówiąc, że porwano Natiusa przez niejakiego Thargana , a więc ja jak najszybciej ruszyłem w drogę gdzie spotkałem wiele okropnych stworów ( Matka mnie zleje za to że sprzedałem Pierścień szczęścia czyli szczęśliwy amulet mojego taty )


Jak znalazłem się już w mieście Eternia pomyślałem sobie tak : "Strasznie tu nudno ( a tak naprawdę to zapchlona dziura )" a więc postanowiłem dotrzeć do następnego miasta. Wędrowałem przez wiele, wiele dni...

W czasie mojej wędrówki natknąłem się na jakiegoś stwora i Thargana który powitał mnie takimi słowami : "Jeśli chcesz przejść dalej musisz pokonać mojego stwora...


Po wygranej walce z nim ten skubaniec Thargan uciekł mi porywając mojego brata Lecz to właśnie dzięki niemu zobaczyłem że obok zabitej bestii leży exp, gold i cenny przedmiot... Te wydarzenie zmotywowało mnie to dalszego szukania brata a przy okazji bardzo mnie wzmocniło

[grasantka]

Brakuje pierwszej fazy opowiadania. Poza tym postaraj się bardziej stylizować słownictwo.
3 dni na zainteresowanie się poprawą.