Regulamin Forum    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Rejestracja     Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Historia Kirikiego
Autor Wiadomość
kiriki-kun 
Użytkownik



Level: 43
Dołączył: 11 Kwi 2008
Wysłany: 25-04-2008, 17:35   Historia Kirikiego

Nazywam się Kiriki. Zostałem zmuszony do bycia tym kim jestem. Zabijam, przez przyrzeczenie, które złożyłem swojej matce. Mój ojciec był żołnierzem. Pewnego dnia po prostu nie wrócił do domu. Ja ledwo pamiętam ojca. Mój brat, Natius wogóle. Miał 2 lata, kiedy on odszedł. Na szczęście, w naszej wiosce żył potężny mistrz, Solidius. Pomagał mamie, i szkolił mnie. Dzięki niemu zostałem potężnym wojownikiem. Mimo to nigdy nie udało mi się go pokonać. Jest mistrzem magii i miecza. Prócz walki bronią, wyszkolił mnie też w używaniu magii. Dzięki niemu byłem gotowy, kiedy porwano mojego brata. To był Thanarq. Dawny przyjaciel ojca. Wyruszyłem za nim natychmiast. Niestety potwory które są na jego usługach, były zbyt potężne. Opuźniły mój marsz i Thanarq uciekł. Jednak muszę go gonić poniewarz dowiedziałem się co zamierza, i nie moge mu na to pozwolić. Dlatego muszę zabijać.

Było już ciemno gdy wszedł do tawerny "Pod Toporem". Większość stołów była zajęta. W sali byli tylko ludzie. Gdy elf wszedł, kilka osób obróciło sie w jego stronę. Był wzrostu normalnego dla jego rasy, ale był szerszy w barkach. Przy pasie miał miecz półtoraręczny, z dziwnym symbolem na ostrzu. Jeden z obecnych szturchnął wielkiego faceta siedzącego obok, i pokazał w kierunku Kirikiego. Wielkolud wstał i podszedł do nieznajomego.
-My tu nie lubimy takich dziwaków. - powiedział i zaatakował Kirikiego. On jednak uchylił się, i omijając wielkoluda powiedział:
-Nie chce mi się walczyć.
Podszedł do karczmarza i poprosił o pokój i kolacje.
-Coś powiedział! - Krzyknął i rzucił się na elfa. Ten jednak znów i sie uchylił i pięść trafiła w ladę.
-To nic nie da. Uspokój sie lepiej bo głęboko zaśniesz. - Na ostatnie dwa słowo położył szczególny nacisk.
-Jak śmiesz! - krzyknął i wyciągnął miecz.
Próbował odciąć elfowi głowę, ale on zdążył już dobyć broni i bez trudu zablokował atak. Mężczyzna znowu zaatakował tym razem pchnięciem. Nieznajomy zbił miecz niczym muchę. Od stołu wstały jeszcze trzy osoby. Krasnolud zauważył to, więc szybko doskoczył do przeciwnika i przebił go na wylot.
-Co... - Tylko tyle zdążył powiedzieć. Krew powoli zaczęła ściekać na podłogę. Reszta zamarła w bezruchu. Nastała absolutna cisza. Było słychać świst miecza wyciąganego z ciała. Wielkolud upadł i po chwili na podłodze była kałuża krwi. Wycierając miecz podszedł do karczmarza. Rzucił na ladę 3 złocisze i wziął klucz i kolacje i poszedł do pokoju. Kiedy tylko zniknął na schodach, kilku ludzi podeszło do ciała i wywlekło je na ulice. Karczmarz kazał Izabeli, kelnerce, zmyć krew. Zakapturzony mężczyzna w kącie dopił piwo i poszedł na górę. Skierował się do pokoju nieznajomego. Zapukał i wszedł.
-Czego? - Zapytał elf.
-Nie szukasz czasem roboty?
-zależy jakiej - odpowiedział i zaczął jeść.
-Mam problemy z jednym kupc...
-Podatków nie zbieram. Dowidzenia - odparł sucho.
-Źle się zrozumieliśmy. Zawadza mi i trzeba się go pozbyć.
-Kim jest? Ma ochronę?
-Nie. To tylko podrzędny kupiec.
-Będzie was to kosztować 1500 złociszy.
-Czy trochę nie przesadzacie? - rzekł tonem charakterystycznym dla handlowców.
-Nie. Tyle biorę normalnie.
-Zgoda. Macie na to tydzień. Nazywa się Algar Katshaf. Znajdziecie go w przystani. Tu jest 500 złociszy zaliczki. - Powiedział i zaczął wstawać. - Jak się nazywacie?
-Kiriki-kun. Gdzie was będę mógł znaleźć?
-Będę tu na was czekał każdego ranka. - Powiedział i wyszedł.
Kiriki dojadł kolacje, zdjął płaszcz, miecz przytroczony do pasa, drugi dwuręczny schowany na plecach za tarczą, kolczugę i nagolenniki. Wszystko ułożył na stoliku obok łóżka i zasnął. Obudziło go skrzypnięcie drzwi. W słabym świetle księżyca zobaczył kumpli mięśniaka którego załatwił. Podchodzili ostrożnie myśląc, że ich elf śpi. Kiedy byli dostateczni blisko, Kiriki zerwał, się chwycił miecz i ściął pierwszemu głowę. Potoczyła się z cichym stukotem pod ścianę. Następni dwaj rzucili się na niego równocześnie. Uskoczył przed pierwszym ciosem, drugi zablokował mieczem, podskoczył i wyrżnął jednego głownia między oczy, następnie pchnął w serce. Miecz uderzył w ścianę. Ostatni napastnik wahał się chwilę, po czy uciekł wyrzucając broń. Pozostało tylko posprzątać. Krasnolud wyrzucił ciała zabitych przez okno. Wytarł podłogę szmatą znalezioną na ladzie, po czym ponownie zasnął.
Wstał o świcie, ubrał się i zamówił śniadanie. Był dziewiąta rano gdy wyszedł. Natychmiast skierował się do portu.
-Gdzie mogę znaleźć Algara Katshafa? - Zapytał rybaka.
-Na końcu pomostu, na wielkim statku.
-dziękuje - odpowiedział rzucając staremu złocisza.
Statek nazywał się "Gloria". Wchodząc na pokład usłyszał strzęp rozmowy:
-Miało być 40 złociszy za sztukę! Tak się umawialiśmy! - Powiedział ktoś o głębokim, niskim głosie.
-Ale ceny poszły w dół. To jest teraz warte 30. - Odpowiedziała druga osoba, prawdopodobnie kupiec, sądząc po głosie. Był bardziej piskliwy, ale równie pewny siebie.
-Wiesz jak ciężko to zdo... - Przerwał zauważając elfa.
-Szukam Algara Katshafa. - Powiedział zanim któryś z nich zdążył się odezwać.
Właściciel niższego głosu był wysoki, barczysty i był elfem. Kupiec był niski, chudy i prawdopodobnie był gnomem, co było dziwne ponieważ te dwie rasy się nie lubiły.
-To ja. - odpowiedział po chwili gnom.
-Chciałem się dowiedzieć po ile broń skupujecie. - Uprzejmie zapytał się Kiriki.
-Nie kupuje broni. Tylko zioła! Kto ci takich głupot naopowiadał! Wynoś się stąd. - Krzyczał Gnom.
Kiriki przeprosił, odwrócił się i zszedł ze statku. Wrócił na brzeg i rozejrzał się za krzakami. Wybrał jałowiec. Poczekał, aż nikt nie będzie patrzył i schował się w nim. Szybko nałożył pierścień Tarii. Była to magiczna błyskotka, zapewniająca niemalże niewidzialność. Przechodzień mógł go zobaczyć tylko szukając go tam.
Po około godzinie Algar zszedł ze statku. Powoli zaczął wracać do miasta. Kiriki zaczął go śledzić. Nie musiał iść daleko gdyż kupiec mieszkał w pierwszej dzielnicy. Naprzeciwko domu była karczma. Kiriki wynajął pokój, po czym siadając na krześle obserwował dom ofiary z okna.
Było już ciemno kiedy Algar wyszedł. Krasnolud zszedł i zaczął skradać się za nim. Kiedy wyszedł z zasięgu latarni, Kiriki skoczył na niego i wepchnął do zaułku. Szybko wyciągnął miecz, po czym rozpłatał mu głowę na dwoje. Algar nie zdążył nawet krzyknąć. Dzięki amuletowi Cirii wszystko przebiegło w absolutnej ciszy. „Ta błyskotka to najlepsza rzecz jaką kupiłem” Pomyślał Kiriki. „Mając ją moge hałasować, a i tak nic nie będzie słychać”. Elf szybko wytarł miecz, schował i wrócił do pokoju. Tawerna "Pod toporem" miała jedną zaletę. Nikt nie zwracał uwagi na to kiedy wracasz. Zamówił gorzałkę, i natychmiast udał się do pokoju. Nie odczuwał zmęczenia, ale szybko wypił zawartość butelki i zasnął.
Obudził się około ósmej rano. Zszedł na dół, i tak jak się spodziewał zauważył zleceniodawce. Przysiadł się do niego.
-Nie żyje - Powiedział Kiriki.
-Wiem. Już o tym mówią. - powiedział rzucając na stół mieszek. - 500 złociszy gratis za szybko wykonane zadanie. - Wstał. - Nie wyjeżdżaj. Będę miał jeszcze dla ciebie kilka zadań. - Powiedział i wyszedł.
Kiriki zabrał pieniądze i poszedł do pokoju zastanawiając się, jakie może mieć od niego jeszcze zlecenia.
Ostatnio zmieniony przez grasantka 08-05-2008, 17:10, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme MyFantasy created by Phantom