Regulamin Forum    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Rejestracja     Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Zapomniane historie by Solberg

Hmmm, i jak?
Swietnie!
41%
 41%  [ 7 ]
Dobrze.
11%
 11%  [ 2 ]
Średnio...
11%
 11%  [ 2 ]
Słabo.
5%
 5%  [ 1 ]
Do niczego!
29%
 29%  [ 5 ]
Głosowań: 17
Wszystkich Głosów: 17

Autor Wiadomość
Solberg
Użytkownik


Level: 7
Świat: 3
Dołączył: 25 Cze 2008
Wysłany: 25-06-2008, 12:41   Zapomniane historie by Solberg

Witajcie moje dzieci.
A więc chcecie dziś usłyszeć najciekawszą historię jaką znam, tak? Hmmm... dobrze więc, usiądźcie wygodnie i słuchajcie uważnie, albowiem to co wam dziadek opowie jest historię wielką i historię prawdziwą. Jest to opowieść o młodym człowieku, którego przeznaczenie rzuciło w świat pełen niebezpieczeństw, ale także przeprowadziło go przez nie wszystkie, do szczęśliwego końca...

Młodzieniec nasz, zwał się Solberg, był on synem wielkiego wojownika, wojownika który nigdy nie powrócił ze swojej ostatniej podróży. Solberg wraz ze swoim młodszym bratem, Natiusem był wychowywany przez samotną matkę, którą po odejściu męża zawsze wspierał Solidius. Niegdyś wielki wojownik, ale w czasach kiedy ta opowieść się dzieje był już stary i schorowany. Solidius mimo wieku wciąż był człowiekiem wielkiej siły, odwagi i był wstanie sprostać każdemu problemowi który dotykał jego przyjaciół bądź jego samego. Jedyną cechą która pasowała do jego wieku, była wielka mądrość, był człowiekiem pewnym siebie i swojego zdania. Solberg od najmłodszych lat pobierał u niego nauki, zarówno fach szermierki i tajników magii, jak i zasad dobrego wychowania, honoru i wszystkiego innego co mistrz potrafił... i co potrafił ojciec Solberga.Gdy ojciec Solberga i Natiusa wyruszył na ostatnią wyprawę, Solberg miał zaledwie 6 lat. Po wielu miesiącach oczekiwań na powrót ojca wszyscy już zdawali sobie sprawę, że ojciec nie wróci... Matka płakała co noc, nie wiedząc jak sobie sama poradzi. Jednak Solidius zawsze ją pocieszał i obiecywał pomoc we wszystkim w czym będzie mógł, także w wychowywaniu dzieci. Przez około rok w ich domu panowała ponura atmosfera. Nautius był zbyt młody żeby coś rozumieć, ale Solberg, mimo młodego wieku wszystko widział i rozumiał, chciał pomóc swojej matce, ale nie wiedział jak.
Pewnego deszczowego wieczoru matka wróciła wyjątkowo zapłakana z pobliskiego miasta Eternia. Wyszła przed dom i krzyczała w ciemne niebo: "Dlaczego! Dlaczego odszedłeś?". Gdy podszedł do niej Solidius by dowiedzieć się co się stało, Solberg także się podkradł i słuchał z ukrycia. Nie zrozumiał wszystkiego ale usłyszał, że jacyś mężczyźni zaczepiali ją w mieście, matka płakała, że nie ma już mężczyzny który mógł by ją bronic, i że to nie był pierwszy raz... Solidius obiecał się tym zająć ale Solberg także nie miał zamiaru bezczynnie czekać. Jeszcze tej samej nocy zakradł się do starej szafy gdzie leżały rzeczy jego ojca. Wziął miecz, który mimo iż jednoręczny, on ledwie niósł oburącz. Skierował się w stronę miasta, gdzie doszedł w środku nocy. Wszędzie było pełno podejrzanych i pijanych typków. Wielu leżało na ulicy, inni zaczepiali miejscowe dziewczyny. On jednak wiedział, że niewolno mu się bać. Poszedł w kierunku starej karczmy, która leżała zaraz obok sklepu w którym jego matka zwykła robić zakupy. Podszedł do jej drewnianych, krzywych drzwi, wychodzący pijani ludzie nawet go nie zauważali. Więc zebrał odwagę i wszedł. Ustał na środku ciemnej i zaniedbanej karczmy i z całej siły krzyknął na wszystkich... "który ruszał moją matkę?"... W tym momencie w karczmie gwar, śmiechy i krzyki zastąpiła cisza. Siedmiolatek, w środku nocy, pomiędzy pijanymi typami, krzyczący coś takiego... Jeden z poważniejszych wziął od niego miecz, i zaprowadził go do domu. Rankiem matka była wściekła, przez łzy krzyczałam że gdyby chociaż dzieci były posłuszne to było by jej łatwiej, powtarzała że już nie wytrzymuje i że ma dosyć wstydów i upokorzeń. Przestraszony i zapłakany Solberg nie wiedząc co zrobić po prostu uciekł, uciekł do lasu. Usiadł pod starym wysokim dębem i płakał. Po kilku godzinach znalazł go Solidius. Wziął go na ręce i zaniósł do siebie. Gdy Solberg ochłonął, starzec zaczął z nim długą rozmowę. Dzieciak był zdumiony że ktoś w tym wieku tak dobrze go rozumie. Rozmawiał z nim przecież tyle razy, ale widocznie teraz wyjątkowo tego potrzebował. Solidius dokładnie, tak żeby młodzieniec mógł wszytko zrozumieć, wytłumaczył mu, że matka kocha go i jego brata ponad wszytko inne na świecie, i że jest jej bardzo ciężko bez męża. Obiecał Solbergowi, że będzie go od tego dnia codziennie uczyć, co i jak ma robić, by jego matka była szczęśliwa. Od tego momentu, każdego ranka Solberg przychodził do swojego mistrza po nauki. Chłopak szybko się uczył i rozumiał wiele rzeczy, których mało który dorosły był by w stanie pojąć. Mistrz wpajał mu wartości, które według niego były najważniejsze i tylko na tym opierała się początkowa nauka. Po kilku miesiącach wzięli się za naukę czytania i pisania, potem maniery i wszytko co z tym związane i w wieku 8 lat Solberg już szkolił się we władaniu bronią. Lata mijały, wszystko zaczęło się układać tak jak powinno. Matka Solberga już nie myślała tak często o ukochanym, teraz była bardzo dumna ze swojego syna. Pomagał we wszystkim w czym było trzeba. Zawsze opiekował się młodszym braciszkiem i od lat nie dał powodu do zmartwień. Był najlepszym synem jakiego mogłaby sobie wymarzyć.

Wiosną, gdy Solberg skończył 14 lat obok ich domu przejeżdżał wędrowny kupiec. Był już zmrok a handlarz nie miał gdzie spędzić nocy więc matka Solberga ugościła go jak tylko potrafiła. Młodzieniec był zafascynowany gościem swojej matki, nie odchodził od niego na krok. Wypytywał go o wszystko związane z wielkim światem po którym kupiec tyle podróżował. Chłopiec był tak zafascynowany, że nie chciał iść spać o zwykłej porze co od lat mu się nie zdarzało, musiał posłuchać więcej opowieści od człowieka, który przecież tyle widział i tyle wiedział. Kupiec od początku obdarzył chłopca sympatią więc sam nie miał nic przeciwko. Spędzili razem pół nocy rozmawiając o wszystkim co tak bardzo Solberg chciał wiedzieć. Następnego dnia gdy chłopak wstał kupca już nie było. Poszedł więc ucałować policzek matki jak co rano. Ona już na niego czekała z przygotowanym śniadaniem. Była jednak jakaś inna, zamyślona. Troskliwy chłopiec gdy tylko zauważył, spytał co się stało. Matka odpowiedziała: "Jesteś taki sam jak twój ojciec... kiedyś stąd odejdziesz i bo ję się, że już nie wrócisz", Solberg szybko odpowiedział, że dopóki jego matka będzie go potrzebowała i nie będzie sobie tego życzyła to nawet z domu nie wyjdzie! Po czym Poszedł na codzienne nauki. Gdy wszedł Solberg, Solidius już stał na środku swojego pokoju, lekko się do niego uśmiechając... powiedział "Twoja matka ma rację, jesteś taki sam jak ojciec... ale to chyba dobrze, wielkich ludzi nigdy za wiele". Te słowa bardzo poprawiły nastrój Solberga, dalej nie zwlekając wzięli się do nauki. Od tego dnia, Solberg co noc śnił o wielkich przygodach w wielkim świecie...

Minęły kolejne dwa lata, Solberg już nie był dzieckiem tylko młodzieńcem. A że szybko dojrzewał to mimo młodego wieku 16 lat wyglądał już na dorosłego mężczyznę. Był już dobrze zbudowany i wysoki, ale także zadbany i przystojny. Wszystkie dziewczyny w okolicy się za nim oglądały, a chłopaki lubili go i szanowali bo wiedzieli, że zawsze pomaga każdemu z nich i zawsze można z nim dobrze spędzić czas. W skrócie, miał wielu przyjaciół.



Zaczynało się lato, był ciepły poranek z lekkim wiaterkiem. Solberg jak co dzień wstał, poszedł przywitać matkę. Kazała mu troszkę poczekać, bo ma dla Solidiusa ciasto, które musi jeszcze opakować. Solberg miedzy czasie poszedł do brata. Widział, że jakiś smutny siedzi. Po krótkiej rozmowie okazało się, że miał zły sen, który wydawał się bardzo realny i go przeraził. Widział jak zostaje sam, a jego rodzina się oddala. Starszy brat oczywiście szybko go pocieszył, mówiąc że zarówno on jak i matka zawsze będą przy nim. Nautuis mimo że to wiedział, to poczuł wielką ulgę słysząc to od swojego starszego brata. Solberg więc wziął ciasto, zostawił dumną matkę i uśmiechniętego już brata, i ruszył do swego mistrza po codzienne nauki. Solidius zwrócił mu uwagę na spóźnienie po czym wzięli się do treningu. Po skończonej nauce Solberg skierował swój krok w kierunku domu, by pomóc matce w codziennych obowiązkach. Jednak coś się wydarzyło, jego matka już do niego biegła, z krzykiem... Okazało się, że Nautius został porwany! Na zlecenie kogoś o imieniu Thangar. Solberg chciał od razu ruszać na pomoc bratu ale Solidius i matka musieli go najpierw przygotować. Mistrz dał mu ostatnie rady oraz swoje błogosławieństwo, a matka trochę przydatnego ekwipunku. Pewnym krokiem młodzieniec ruszył w drogę. Ale jeszcze zanim opuścił swoją ziemię dogoniła go matka i dała mu pierścień jego ojce, podobno magiczny. Wtedy syn ukląkł przed matką i przyrzekł jej, że uratuje Natiusa i bezpiecznie sprowadzi go do domu...

Solberg szybkim krokiem ruszył w kierunku miasta mając nadzieję, że tam dogoni porywaczy. Jednak nie udało mu się to. Poszedł do karczmy gdzie dowiedział się, że widziano tu grupkę ludzi prowadzącą małego chłopca. Poszli na północny wschód gdzie czekają na naprawę mostu. Solberg pełen nadzieji szybko wyruszył w podanym kierunku, nie było to daleko więc tego samego dnia tam dotarł. Zaczynał się wieczór gdy zbliżył się do mostu, robotnicy którzy stali obok powiedzieli mu że właśnie skończyli naprawiać most. Faktycznie, oo drugiej jego stronie było widać schodzących z niego ludzi i Nautiusa. Solberg szybko wbiegł na most i głośno krzyknął, tak że każdy w okolicy go usłyszał, w tym Thangar... Obrócił się, spojrzał na Solberga i nie chcąc się zajmować każdym drobniejszym człowieczkiem nasłał na niego swoją bestię - Rapsa. Wielki, niebieski i obrzydliwy potwór, skoczył na most zaraz przed Solbergiem, tak że cały most się zachwiał. "Ta bestia musi ważyć z tonę!" pomyślał nasz bohater po czym cofnął się o krok. W tym momencie Thangar zaczął się oddalać, Solberg widząc to bez namysłu ruszył na Respa. Walka trwała naprawdę długo, ale chłopak wiedział, że musi go pokonać, od tego zależało życie jego brata. Walka się toczyła dalej, minuty mijały a Solberg starając się mieć na uwadze wszystkie rady Solidiusa robił cios, potem unik, potem kolejny cios zwód, obrót i tak jeszcze wiele razy. W pewnym momencie bestia go ugryzła w lewe ramię. Rana była głęboka i mocno krwawiła, Solberg widząc że zmęczenie daje mu się we znaki a jego rywalowi nie bardzo, zdecydował się na bardziej drastyczny krok. Odbiegł trochę wstecz, poczekał aż bestia ruszy na niego swoją szarża, po czym sam ruszył w jej stronę. Przed samym zetknięciem, gdy bestia już się zamachnęła by zadać coś, Solberg wyskoczył najwyżej jak tylko potrafił, wylądował na ramionach bestii. Szybkim ruchem odciął jej głowę, i nie tracąc pędu zeskoczył tuż za nią. Raps jeszcze kilka kroków pobiegł bez głowy, po czym spadł w przepaść... Solberg odetchnął z ulgą, spojrzał w kierunku w którym odeszli bandyci wraz z jego bratem, nie było już nikogo tam widać. Zszedł z mostu, i przysiadł na pobliskim kamieniu. Był ciężko ranny i całkowicie wykończony. Wiedział, że nawet jeśli by ich dogonił to nie był by stanie nic zrobić. Postanowił zajść do najbliższego miasta uleczyć się i ruszyć w poszukiwaniu brata.
Ustał jeszcze raz na krawędzi mostu, pomyślał "To będzie dłuuuga podróż...", po czym ukląkł. Spojrzał w gwieździste niebo i jeszcze raz przysiągł uratować swojego brata, ale tym razem przysiągł to przed swoim ojcem....


No dzieciaki! Starczy już chyba na dziś, nie myślicie? Musicie dać troszkę odpocząć takiemu starcowi jak ja! Jutro wieczorem może wam dokończę, a teraz przepraszam, muszę iść spać. Tylko, że się troszkę zasiedziałem i nie chce mi się podnosić, hehe, no i te moje stare schorowane ramię znów mnie boli...
Ostatnio zmieniony przez grasantka 25-06-2008, 16:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme MyFantasy created by Phantom