A jak Lech był prezydentem a Jarek premierem?
Mogli wprowadzać wszelkie ustawy, prezydent wtedy nie blokował ustaw...
Z rządem mniejszościowym? <tu miał być obrazek "are you kidding me?" ale nie chce mi się go szukać> Nie twierdzę, że gdyby mogli, to wprowadziliby masę wspaniałych ustaw, ale nigdy nie mieli - jak to określiłeś - "pełni władzy".
cybershot napisał/a:
btw. Nie wiem zupełnie, co wy widzicie w tym jkm..
A co 80% Polaków widzi w Komorowskim lub Kaczyńskim? Ja w JKM widzę na przykład to, że jako jedyny z kandydatów głosi naprawdę liberalne poglądy. Pozostali są albo za państwem socjalnym (Kaczyński, Napieralski i prawie cała reszta) albo poglądów nie mają w ogóle (Komorowski). Legalizacja marihuany to w tym liberalizmie sprawa totalnie drugorzędna i niepotrzebnie tak nagłaśniana - o wiele ważniejsze są takie sprawy jak prywatyzacja służby zdrowia, likwidacja obowiązkowych ubezpieczeń i podatku dochodowego czy gruntowna reforma systemu emerytalnego.
cybershot napisał/a:
2.I tak można ją bez problemu kupić -.-
Rozumiem, że słowo "legalizacja" jest Ci obce?
cybershot napisał/a:
poza tym prezydent nie ma takiej mocy, żeby trawke zalegalizować.. podobnie jak ze zniesieniem podatków
Prezydent w ogóle nie ma za dużo mocy - i co z tego? Wiadomo że człowiek sam niczego nie zmieni, to chyba nie znaczy jeszcze, że nie warto się starać?
Grajcz napisał/a:
a tekstem o gejach elektoratowi Pisu i radia Maryja:)
Z głównych kandydatów tylko Napieralski był za legalizacją związków gejowskich, więc myślę, że nie celował wyłącznie w elektorat PiS Zresztą JKM o populizm bym nie posądzał - on od lat głosi identyczne poglądy, które w dużej mierze nie cieszą się w Polsce popularnością.
Grajcz napisał/a:
A wahania poparcia pochodzą z różnicy frekwencji - raz nie pójdzie kilka procent młodych i już Pis ma lepszy wynik, drugi raz nie pójdzie kilka procent emerytów i już PO ma lepszy wynik.
To, że od kilku lat wyniki są dość zbliżone jeszcze o niczym nie świadczy. Przed 2005 rokiem rządzili nami postkomuniści (i to rzeczywiście była "pełnia władzy" - prezydent, połowa sejmu i 3/4 senatu), a PO i PiS miały łączne poparcie w granicach 25%. Gdzie wtedy podział się rzekomo antykomunistyczny elektorat PiS i rzekomo wybierający wolność elektorat PO? Zapadły się pod ziemię na czas wyborów? Ponoć tylko krowa nie zmienia poglądów, co oczywiście nie jest do końca prawdą, ale na pewno nie jest tak, że zdecydowana większość zawsze głosuje na tą samą partię.
Po prostu nie rozumiem tych ćpunków mianujących siebie członkami jakiejś rastafrajerni którzy bez przerwy gadają o legalizacji.. i dla nich najlepszy prezydent to taki, który chce zalegalizować.
ADIHC1 napisał/a:
Mniejsza z MJ, JKM chciał obniżyć podatki ; >
Prezydent nie ma takiej mocy.. ; ]
Pitazboras napisał/a:
prywatyzacja służby zdrowia, likwidacja obowiązkowych ubezpieczeń
Niech ci się wtedy nie daj boże coś stanie ...
Pitazboras napisał/a:
Rozumiem, że słowo "legalizacja" jest Ci obce?
Źle rozumiesz.
Pitazboras napisał/a:
Prezydent w ogóle nie ma za dużo mocy - i co z tego? Wiadomo że człowiek sam niczego nie zmieni, to chyba nie znaczy jeszcze, że nie warto się starać?
Gorzej kiedy jest pewne, że na tym staraniu się skończy.. poza tym to co on chce zrobić, w ogóle mi się nie podoba.
To co wtedy? Żarty na bok - obecnie jak Ci się coś stanie, to i tak musisz za zabieg zapłacić u prywatnego lekarza, jeśli chcesz mieć go szybko, bezproblemowo i w dobrych warunkach. Na głupie zdjęcie szwów z kolana musiałem czekać tydzień (a raczej musiałbym, gdybym nie miał w rodzinie dentystki, która mi je ściągnęła w 5 minut) - wiesz ile bym musiał czekać, gdyby "nie daj Boże coś mi się stało"?
I nic nie stoi na przeszkodzie, żebym się ubezpieczył na własną rękę, jeśli uznam taką potrzebę. Różnica jest taka, że obecnie państwo mi to nakazuje. "Troszczy się" o mnie wbrew mojej woli.
cybershot napisał/a:
Źle rozumiesz.
To Ty źle rozumiesz - jaki jest związek legalizacji z tym, czy można ją teraz łatwo dostać? Żaden.
cybershot napisał/a:
poza tym to co on chce zrobić, w ogóle mi się nie podoba.
I co z tego? Tobie się nie podoba, ale innym się podoba. Mi się nie podoba na przykład to, że tankowanie baku benzyny kosztuje mnie ponad 200 złotych, podczas gdy gdyby nie opłaty nałożone przez państwo kosztowałoby mnie 95 złotych. Nie podoba mi się, że połowa pieniędzy, które zarobię, jest mi zabierana i nie mam żadnego wpływu na to, na co zostaną wydane. I nie podoba mi się też wiele innych rzeczy w obecnym systemie - chyba nie ma sensu wypisywać ich tu wszystkich.
Po prostu nie rozumiem tych ćpunków mianujących siebie członkami jakiejś rastafrajerni którzy bez przerwy gadają o legalizacji.. i dla nich najlepszy prezydent to taki, który chce zalegalizować.
ja nie pytam sie ciebie co sadzisz o ludziach palacych marihuane w polsce tylko co jaki ma zwiazek legalizacja marihuany z tym ze jest ona wg ciebie latwo dostepna? czytaj ze zrozumieniem. i nie obrazaj innych, bo z tego co widze nie masz o tym pojecia.
cybershot napisał/a:
Prezydent nie ma takiej mocy.. ; ]
i co z tego ze nie ma? my mowimy o jego pogladach a nie o tym co moze a czego nie. wiadomo ze nowy prezydent nie zmieni calego panstwa.
To Ty źle rozumiesz - jaki jest związek legalizacji z tym, czy można ją teraz łatwo dostać? Żaden.
llludek napisał/a:
ja nie pytam sie ciebie co sadzisz o ludziach palacych marihuane w polsce tylko co jaki ma zwiazek legalizacja marihuany z tym ze jest ona wg ciebie latwo dostepna?
Chodzi o to, że i tak można sobie zapalić, jeśli ma się na to ochotę. policja cię raczej nie przyłapie w domu albo gdzieś w lesie... -.- Po co komu do tego legalizacja?
Pitazboras napisał/a:
To co wtedy?
Wtedy będziesz się musiał nieźle wykosztować, jeśli to będzie coś poważnego..
Pitazboras napisał/a:
Nie podoba mi się, że połowa pieniędzy, które zarobię, jest mi zabierana i nie mam żadnego wpływu na to, na co zostaną wydane.
Co to za państwo bez pieniędzy? Co wtedy będzie z zasiłkami dla ludzi którzy są w potrzebie? I nie jest tego połowa ; >
llludek napisał/a:
czytaj ze zrozumieniem. i nie obrazaj innych, bo z tego co widze nie masz o tym pojecia.
Wystarczy mi to, że znam kilku takich ludzi, dla których dzień bez trawki jest stracony.. i tych Konkretnych ludzi nie darzę zbyt wielkim szacunkiem ; >
Wtedy będziesz się musiał nieźle wykosztować, jeśli to będzie coś poważnego..
Teraz i tak trzeba się wykosztować
cybershot napisał/a:
Co to za państwo bez pieniędzy? Co wtedy będzie z zasiłkami dla ludzi którzy są w potrzebie? I nie jest tego połowa ; >
nie wiem jak tobie, ale mi nie podoba się, że gdy inni ciężko pracują żeby utrzymać rodzinę, inni lenią się pójść do roboty i tylko kombinują jak tu najwięcej z różnego rodzaju zasiłków kasy nałapać
cybershot napisał/a:
Wystarczy mi to, że znam kilku takich ludzi, dla których dzień bez trawki jest stracony.. i tych Konkretnych ludzi nie darzę zbyt wielkim szacunkiem ; >
nie wiem jak tobie, ale mi nie podoba się, że gdy inni ciężko pracują żeby utrzymać rodzinę, inni lenią się pójść do roboty i tylko kombinują jak tu najwięcej z różnego rodzaju zasiłków kasy nałapać
Są również tacy którzy faktycznie nie mogą roboty znaleźć i potrzebują pomocy.
MichuL napisał/a:
to nie znaczy, że każdy jest taki
Co prawda to prawda.. co nie zmienia faktu, że sama myśl o tych konkretnych osobach powoduje u mnie odruch wymiotny a co dopiero słuchanie ich bełkotu o czymś co dla mnie jest niepotrzebnym pretekstem do palenia ^ ^ mam dziwne przypuszczenie, że tak wygląda większość tej rastamaniany.
Chodzi o to, że i tak można sobie zapalić, jeśli ma się na to ochotę. policja cię raczej nie przyłapie w domu albo gdzieś w lesie... -.- Po co komu do tego legalizacja?
Tak myślałem, że nie rozumiesz. Legalizacja nie jest po to, żeby ułatwić dostęp. Jest po to, żeby nie robić przestępców z ludzi, którzy owszem, szkodzą swojemu zdrowiu, ale nikomu innemu nie wyrządzają krzywdy. Tak jak już wspominałem - dla mnie to jest kwestia drugorzędna i niepotrzebnie tak nagłaśniana, bo są ważniejsze rzeczy do załatwienia, ale skoro już jesteśmy przy tym temacie, to nie widzę żadnego powodu, dla którego marihuana miałaby być nielegalna, a alkohol i papierosy - legalne. To jest pewna niekonsekwencja - albo zalegalizujmy mj, albo zdelegalizujmy pozostałe.
cybershot napisał/a:
Wtedy będziesz się musiał nieźle wykosztować, jeśli to będzie coś poważnego..
Nie rozśmieszaj mnie. Jeśli stanie mi się coś poważnego - i kosztownego - to albo nie będzie to refundowane przez ministerstwo, albo będę musiał czekać miesiąc (jeśli nie więcej) na zabieg. Do tego może się okazać, że akurat mam pecha i co prawda powinienem być leczony, ale niestety szpital nie ma pieniędzy i nic nie może zrobić. Dziękuję bardzo. Wolę nieźle się wykosztować jak rzeczywiście zajdzie potrzeba, niż nieźle się wykosztowywać w podatku co miesiąc, by później nie mieć żadnej pewności, że państwo o mnie zadba, jak już coś mi się stanie.
cybershot napisał/a:
Co to za państwo bez pieniędzy? Co wtedy będzie z zasiłkami dla ludzi którzy są w potrzebie?
Tu dochodzimy do zasadniczej różnicy między socjalną/socjalistyczną wizją państwa, a wizją liberalną. Bez wchodzenia w zbędne szczegóły - to nie państwo (czyt. podatnicy) powinno zajmować się pomaganiem "ludziom w potrzebie".
cybershot napisał/a:
I nie jest tego połowa ; >
Przypuśćmy, że wykonuję pracę, która dla pracodawcy ma wartość 2000 złotych na miesiąc, czyli 24 tysiące na rok.
Po odliczeniu tzw. kosztów pracodawcy (ZUS) zostaje nam wynagrodzenie brutto w wysokości ok. 20550zł. Tyle "dostajemy". Tych 3,5 tysiąca nawet nie zobaczysz, bo płaci je pracodawca, a nie pracownik.
Teraz składka ZUS (tym razem płatna przez pracownika) - ponad 2,8 tysiąca rocznie - oraz składka na NFZ - prawie 1,6 tysiąca. Zostaje nieco ponad 16 tysięcy.
Teraz podatek dochodowy - jakieś 2,5 tysiąca. Zostaje niecałe 14 tysięcy. Tyle dostajemy "na rękę".
Możemy teraz za te 14 tysięcy kupić coś np. w sklepie. Tylko że za te niecałe 14 tysięcy możemy kupić produkty warte niecałe 11,5 tysiąca. Pozostałe 2,5 tysiąca idzie do państwa w postaci podatku VAT.
Ostatecznie, wykonując pracę, którą pracodawca wycenia na 24 tysiące, możemy kupić przedmioty, które sprzedawca wycenił na niecałe 11,5 tysiąca. Pozostałe ~12,5 tysiąca zabiera państwo w postaci podatków. Masz rację, to nie jest połowa, to 53%. Możliwe, że się gdzieś pomyliłem w obliczeniach, ale rząd wielkości jest podobny.
Jest po to, żeby nie robić przestępców z ludzi, którzy owszem, szkodzą swojemu zdrowiu, ale nikomu innemu nie wyrządzają krzywdy.
O co ci chodzi? O plotki cnotliwych staruszek-sąsiadek? Tacy ludzie raczej o tym nie wiedzą.. a jak wiedzą to i tak palący mają ich zdanie w poważaniu. Właśnie dlatego ich nie rozumiem - jarają na okrągło, nic ich nie obchodzi a nie wiadomo po co, chcą legalizacji. Z twojego punktu widzenia legalizacja jest jak najbardziej w porządku, mi to z kolei zwisa.
Co do reszty - pewnie zbyt mało wiem, by z tobą o tym dyskutować.
nie widzę żadnego powodu, dla którego marihuana miałaby być nielegalna, a alkohol i papierosy - legalne. To jest pewna niekonsekwencja - albo zalegalizujmy mj, albo zdelegalizujmy pozostałe.
Co do tego tematu, to jest dla mnie najbardziej bzdurny argument zwolenników legalizacji.
To że "inne zło" (alkohol, papierosy) jest dostępne to żadne powód by zezwalać na zło kolejne.
Ja akurat jestem abstynentem i nie palę więc byłbym zachwycony gdyby zabronić tych używek ale alkohol ma jednak pewne właściwości lecznicze (piwo - nerki, wino - serce), nie miałbym nic przeciwko gdyby alkohol wydawano tylko w celach leczniczych i byłby spokój;)
Argument że nikomu nie szkodzisz ćpając też jest bzdurą, pijak też nikomu nie szkodzi dopóki nie wsiądzie do samochodu.
O co ci chodzi? O plotki cnotliwych staruszek-sąsiadek?
Nie, o kwestię prawną. Plotek legalizacja nie usunie. A to, że mj tak czy inaczej jest łatwo dostępna, to tym gorzej, bo to znaczy, że jest to martwy przepis.
Grajcz napisał/a:
To że "inne zło" (alkohol, papierosy) jest dostępne to żadne powód by zezwalać na zło kolejne.
Jest to niekonsekwencja, a prawo powinno być konsekwentne. Nie napisałem, że skoro jedno "zło" jest legalne, to inne też powinno być. Napisałem, że różne rodzaje "zła" tego samego "typu" powinny być tak samo traktowane przez prawo.
Cytat:
Argument że nikomu nie szkodzisz ćpając też jest bzdurą, pijak też nikomu nie szkodzi dopóki nie wsiądzie do samochodu.
I właśnie dlatego zabroniona jest jazda po pijanemu, a nie spożywanie alkoholu. Nie sądzę, żeby ktoś uważał pijanych kierowców za poważny argument za delegalizacją alkoholu, więc Twoje porównanie jest raczej nietrafne.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach